wtorek, 31 lipca 2012

Lanckorona

Rok 2012 to rok w którym odkrywamy Polskę.
Całkiem niedaleko i trochę dalej, przeżywamy małe i duże zachwyty pięknem naszego kraju i choć brzmi to patetycznie, dla sceptyków podejrzanie, to tak właśnie jest.
Dzisiaj zapraszamy Was na spacer po uroczej Lanckoronie, która czeka na Waszą wizytę, około 30km od Krakowa!
mt















sobota, 28 lipca 2012

"Podróże małe i duże"

Lubicie książki podróżnicze?:) Lubicie oglądać zdjęcia z pięknych zakątków świata? Lubicie niespodzianki?
Jeśli na któreś z powyższych pytań odpowiedź brzmiała TAK... nie traćcie czasu i zamówcie naszą książkę "Podróże małe i duże". Cena książki to 25zł, wysyłka gratis, płyta cd z setkami zdjęć i niespodzianki o tematyce podróżniczej gwarantowane:)!
Czekamy na Wasze maile:podroze.male.i.duze@wp.pl
pozdrawiamy, mt:)

photo: Jadzia Korzeniowska

środa, 25 lipca 2012

WYRÓŻNIENIE:)!!!jupiii

Nasza recenzja książki: „Tysiąc szklanek herbaty. Spotkania na Jedwabnym Szlaku”, Roberta Robba Maciąga, Wydawnictwa Bezdroża, została wyróżniona w konkursie ogłoszonym na profilu "Czytam w wannie":)
Wyróżnioną recenzję publikowaliśmy na naszym blogu w marcu:)
Możecie ją przeczytać TUTAJ: http://mumagstravellers.blogspot.com/2012/03/tysiac-szklanek-herbaty-spotkania-na.html
jupii!
mt

wtorek, 24 lipca 2012

KRAKÓW inaczej

Nasze wędrówki po Krakowie zawsze zaczynamy od RYNKU. Tym razem nawigacja poprowadziła nas na KRAKOWSKI KAZIEMIERZ, na który zazwyczaj docieraliśmy na końcu, trochę bez energii…
Dzięki tej małej odmianie- po wielu latach- odkryliśmy nową twarz Krakowa, uroczą, z klimatem…
:)
mt













piątek, 13 lipca 2012

EIRE

Czy pamiętacie swoją pierwszą zagraniczną podróż? Moment, w którym poczuliście podróżniczy głód, którego nigdy nie można nasycić?:)
Przeglądając stare albumy, znalazłam zdjęcia sprzed 10 lat z Zielonej Wyspy… EIRE… wtedy się wszystko zaczęło…
:)







niedziela, 8 lipca 2012

„PODRĘCZNIK PRZYGODY ROWEROWEJ”

Moja przygoda z rowerem, zaczęła się ponad ćwierć wieku temu, gdy rowery nosiły sympatyczne imiona: Reksio, Wigry czy Pelikan.
Po opanowaniu jazdy bez dodatkowych bocznych kół, przez długie lata nic się nie działo. Aż do czasu, gdy rower okazał się najtańszą formą transportu dla pracującej nielegalnie- jako Au pair- emigrantki w Irlandii. Przez cały rok- bez względu na pogodę- pokonywałam kilometry dzielące malutkie Blackrock od Dublina, na dwóch kółkach.
Po kolejnych dziesięciu- „bezrowerowych”- latach, stałam się właścicielką GIANTA. Olbrzym, o parę rozmiarów za duży, przypomniał mi jak potrafią boleć zakwasy i jak przyjemnie rozwiewa włosy wiatr, w pochmurne dni na rowerze.
Motywacji, by zaprzyjaźnić się z mało wygodnym męskim rowerem nabrałam po lekturze „Tysiąca szklanek herbaty” oraz wcześniejszej książki Robba Maciąga o wyprawie rowerowej do Indii. I z tak prozaicznego powodu, jak kiełkujące w naszych głowach marzenie, by pojechać na rowerach w świat.
Gdy internet obiegła wiadomość, że niebawem ukaże się „PODRĘCZNIK PRZYGODY ROWEROWEJ” autorstwa Ani i Robba Maciągów oraz ich rowerowych Przyjaciół, byłam zachwycona.
Do tej pory całe moje pedałowanie było amatorskie, wiedza o rowerze żadna, a poczucie, że cudownie byłoby porzucić codzienność na rzecz wyprawy życia, coraz silniejsze!

Książka w końcu do nas dotarła!
Sześć rozdziałów: Opowieści z drogi, Trasy, Sprzęt, Zanim wyruszysz, W drodze, Wyzwania- obiecywały sporo rzetelniej wiedzy podczas lektury.

„Opowieści z drogi” sprawią, że będziecie śnić o opisywanych krajobrazach przez kolejne dni. Zaczniecie wierzyć- że można to zrobić- i powoli nabierać wiedzy- jak to zrobić. Każda relacja kończy się praktycznymi wskazówkami o trasie, wymaganej kondycji, typie roweru i innych. To doskonały pomysł, by w jednej książce zaprezentować tak różne krajobrazy oraz filozofię i styl podróży rowerowych. Z wietrznej Islandii możemy po paru stronach wyruszyć na Saharę, Madagaskar lub całkiem niedaleko, bo w rodzime strony.

Drugi rozdział należy czytać gdy nasz entuzjazm sprawia, że nogi rwą się do pedałów, a dłonie zaciskają na obręczy fotela, niczym na kierownicy. Autorzy proponują nam zaledwie kilka z miliona możliwych tras rowerowych, nadal nie szczędząc praktycznych wskazówek.

Niebywałym urokiem książki jest sposób w jaki została napisana. Ilekroć mówiliśmy- teraz już tego nie robimy, a przynajmniej niezbyt często- komuś, że marzymy o podróży rowerowej w świat, wszyscy patrzyli na nas z politowaniem, powątpiewaniem, dając nam do zrozumienia, że rower nie jest dla każdego i że trzeba być prawdziwym twardzielem, by na rowerze jeździć. Każda kolejna strona podręcznika przeczy tej tezie całkowicie. Nie ma tu nic o mistrzowskiej kondycji i rowerach za parędziesiąt tysięcy. Każdy akapit jest afirmacją odwagi i radości z podjętego wyzwania, w którym najważniejszy jest pierwszy, entuzjastyczny krok.

O ile przez pierwsze dwa rozdziały przemknęłam gładko i z przyjemnością, o tyle rozdział pt: „Sprzęt”, sprawił mi pewne trudności. Z jednej strony cieszyłam się, że zaczynam rozkładać na czynniki pierwsze mój rower, z drugiej powróciło poczucie, że rower nie jest dla wszystkich. Amortyzatory, widelce, sztyce- zaczęło mi się kręcić w głowie, w dodatku w kółko. Ale mimo wszystko, po uważnej lekturze tej części Podręcznika, będzie nam łatwiej wybrać właściwe elementy wyposażenia, które zniosą wymagające warunki oraz brak fachowego warsztatu rowerowego w każdym miejscu na ziemi!

Kiedy zaczęłam tracić wiarę w to, że jednak możemy to zrobić, na stronie 202 podrozdział: „Rower ze sklepu czy składany samodzielnie”, który wprawił mnie w doskonałe samopoczucie i dziecięcą ufność, że się uda. A już zdjęcie roweru na sąsiedniej stronie, po prostu mnie rozczuliło. Nie powiem jakie to zdjęcie, zachęcam do lektury!
W każdym razie szkół jest wiele. A proces- w trakcie którego dojdziemy do całkowitej wiedzy jaki rower chcemy mieć- długi i bolesny dla naszych czterech liter, pleców, nadgarstków i innych części ciała.
Czy bez tej wiedzy powinniśmy zrezygnować z bardziej lub mniej śmiałych podróży? Absolutnie nie, natomiast druga połowa książki nie pozwoli nam wsiąść na rower na tzw. wariata. Kolejna porcja praktycznych porad- dotyczących zdrowia, towarzystwa, i podstawowych zasad bezpieczeństwa- będzie niczym ojcowska tyrada przed pierwszym wypadem pod namiot.

Czy warto przeczytać książkę?
WARTO, jeśli jest się laikiem i w skrytości ducha marzą nam się dalekie wyprawy rowerowe. Albo bardziej śmiałe od tych odbytych dotychczas. Książka napisana z humorem i bogata w ilustracje, sprawi nam sporo radości i zainspiruje do śmiałych marzeń!

A więc czytelniku i czytelniczko! Kup książkę, a następnie rower ! Nie wyobrażaj sobie, że w nim siedzi diabeł, nie lękaj się trudów początkowej nauki, nie lekceważ go jako zabawkę, ale naucz się jeździć i wyjeżdżaj jak najczęściej i najdalej za miasto. W krótkim czasie zgrubieją ci muskuły, odzyskasz sen, apetyt i dobry humor. Staniesz się człowiekiem zdrowym, dzielnym i… podziękujesz niżej podpisanemu, że cię tak gorliwie zachęcał.

Bolesław Prus, „Kurier Codzienny”, Warszawa, 1891
„PODRĘCZNIK PRZYGODY ROWEROWEJ”, Ania i Robert Robb Maciąg,Wydawnictwo Bezdroża.