czwartek, 26 września 2013

skrzynka

W czasach, gdy skrzynki na listy wisiały na drzwiach do mieszkania a ich zawartość co rusz zapełniały listy, pocztówki- nieświadome nadchodzącej ery- smsów, maili, krótkich rozmów telefonicznych, uwielbiałam odgłos- szelest wrzucanej przez listonosza przesyłki. Cichy szmer, zazwyczaj o tej samej porze, który powodował ekscytację na myśl o tym, co znajdę w środku!
To było 15-20 lat temu.
Dzisiaj pusta skrzynka tłoczy się z równie bezużytecznymi dziesiątkami blaszanych koleżanek na dole...
ALE!!! Dla takich dni jak dzisiaj, warto do niej codziennie zaglądać! CUDNA kartka z Włoch od Sonii i Michała, odczarowała szary dzień : )! Dzięęęęękujemy!
A czy Wy wysyłacie kartki, listy tradycyjną pocztą? Lubicie je dostawać? my na jedno i drugie pytanie odpowiadamy: T-A-K!!!


piątek, 20 września 2013

Made in Japan

Jeśli ktoś zabiera się za lekturę „Made in Japan” z przekonaniem, że oto rusza w cudowną, egzotyczną, beztroską i niezapomnianą podróż, to będzie mocno zaskoczony.

Nie zabraknie egzotyki, to prawda, ale obraz Japonii nie będzie miał nic wspólnego z cukierkowymi obrazkami prezentowanymi w folderach biur podróży!

Nasza podróż przez kolejne strony książki będzie odbywać się w cieniu trzęsienia ziemi z marca 2011, które obnażyło nieuchronność radykalnych działań, przed jakimi stoi Japonia.

Japonia na pewno musi się pogodzić z koniecznością wprowadzenia wielu zmian. Na nieszczęście dla swoich obywateli, zmiany te przeważnie będą oznaczać zwrot o 180 stopni wobec dotychczasowo podejścia do wielu spraw. Otwarcie granic, chęć prawdziwego zrozumienia obcokrajowców, odmiennych kultur, a nie tylko ślepe naśladowanie trendów, nienarzucanie własnej wyższości i rezygnacja z wiary w bycie narodem wybranym. Przychylny stosunek do języka angielskiego jako środka komunikacji w nowoczesnym świecie biznesu, transparentność polityki, konsekwentne wprowadzanie zmian gospodarczych, walka z systemem synekur, uproszczenie procesu decyzyjnego w firmach... lista problemów jest o wiele dłuższa.” (str. 187)

Autor rzetelnie, z wnikliwością analizuje powyższe zjawiska, niejednokrotnie wprawiając czytelnika w osłupienie. Zachwyt i zgroza nie opuszczą Was od pierwszej, do ostatniej strony! Spakowani? Ruszamy!





środa, 18 września 2013

Pojedynek uczuć

Mimo, że nie podróżnicza to polecam z czystym sumieniem: na jesienny wieczór, poprawę nastroju, na prezent, na to by przestać odkładać sprawy na później i uważać, że jedyne kolory to czarny i biały : )!

Tej książki nie miałam ochoty czytać, nie zachęcała mnie ani okładka, ani tym bardziej fabuła.

A jednak przeczytałam pierwsze parę stron, przekonana, że znam już możliwy rozwój wypadków, a potem zorientowałam się, że jest druga w nocy a ja zachłannie połknęłam ponad trzysta stron jednym tchem!

To książka dla podróżniczek, które mają wrażliwe serca, albo myślą, że ich życie jest monotonne a prawdziwa miłość zdarza się jedynie w filmach. Książka wzruszająca, zabawna, smutna. O złożoności ludzkich losów, niejednoznaczności naszych wyborów oraz o tym, że czasem na pewne sprawy bywa po prostu za późno a inne, wbrew logice, nadchodzą, gdy najmniej się ich spodziewamy!

Miłej lektury! : )
a.




wtorek, 17 września 2013

wspomnienia

Dzisiaj warto przypomnieć sobie, że całkiem niedawno było nam ciepło, a nawet ZA gorąco : ) Niech Was grzeją słoneczne wspomnienia, herbaty z dodatkiem soku domowej roboty i ciepłe swetry! uśmiechu : )! (Kołobrzeg i okolice, 2013)










środa, 11 września 2013

deszczowa śoda

Muszę dzisiaj pomyśleć o jakimś słonecznym, ciepłym dniu w wyjątkowym miejscu, a wtedy deszcz za oknem i niska temperatura nie będą takie dokuczliwe : ) A jaki Wy macie sposób na pochmurny jesienny poranek? : ) DOBREGO DNIA!!!

poniedziałek, 9 września 2013

"Znowu" Krakuffff : )

Do Krakowa jeździmy od zawsze, ilekroć mamy potrzebę pobyć w urokliwym mieście.
Ale kiedy odkryliśmy Wrocław, Kraków popadł w niełaskę a naszym wyjazdom do grodu Kraka towarzyszyło pewne znudzenie! Patrzyliśmy na dobrze znane przestrzenie, nie sądząc, że jednak okryjemy w nich coś nowego, zaskakującego, urzekającego!

Na szczęście kilka wyjazdów w tym roku całkowicie odmieniło naszą perspektywę - wracamy w miejsca, które znamy, właśnie dlatego, że w nich byliśmy i je lubimy, i odkrywamy nowe, tam, gdzie nie sądziliśmy, że jest jeszcze coś do odkrycia!

Sobota w Krakowie była słoneczna a o nudzie nie było mowy ; )!
Zobaczcie sami!


Mural powstał 25 czerwca, w ramach Grolsch ArtBoom Festival na ścianie kamienicy przy skrzyżowaniu ulic Straszewskiego i Piłsudskiego. Złożony z wersów wiersza Adama Ziemianina pt. "Barcelona", uzupełniony jest o wielkoformatową fotografią z 1914 roku przedstawiającą zniszczony budynek.

W tym niepozornym domu mieścił się jeden z najbardziej kultowych swego czasu lokali w Krakowie. Znany bar opiewany jest w poezji Adama Ziemianina jako miejsce magiczne. Siedemnaście lat temu na łamach "Gazety" Robert Makłowicz zachwalał barowe gołąbki z Barcelony, a stali bywalcy do dziś wspominają "piwo, wieprzowe galaretki, a także pana Jasia, kelnera - malutkiego, nerwowego i zabieganego".


 




Czasem warto spojrzeć w górę!
Ul. Stradomska 13- najsolidniejsza porcja, za rozsądną cenę- pyszneeego jedzenia! POLECAMY!




Absolutne "must see" na ul Józefa!!! Piękno, prostota, estetyczny zachwyt i magiczna rozmowa!

W poszukiwaniu straconego czasu na krakowskim Kazimierzu!



„FINKA” w językach nordyckich to przerwa, chwila ze znajomymi, w dobrym gronie, najczęściej z kawą, lub innym napitkiem.
Lubimy FINKĘ- gdy siadamy przy jednym ze stoliczków, na ulicy wyświetlają pochłaniający bez reszty film drogi : )

 


jak w Sztokholmie!

niedziela, 8 września 2013

„Skrobiąc czubek włoskiego buta”


Za nami kolejne 300 kartek literackiej podróży do Włoch :)!

Niech poniższe cytaty dadzą Wam przedsmak tego, co na Was czeka podczas lektury książki: „Skrobiąc czubek włoskiego buta”!

Niniejsza książka nie jest pierwszą, która opowiada historię przeprowadzki do kraju o odmiennej kulturze. I nie ostatnią.
Chociaż fabuła nie jest oryginalna, to z całą pewnością jest prawdziwa”. (str.69)

Gdyby ktoś powiedział Kay albo mnie, że będziemy musieli zapakować całe nasze życie do trzech metrów sześciennych i bagażnika renault clio, pewnie puknęlibyśmy się w czoło, a skłonieni do rozważenia tej możliwości, spędzili tygodnie na zastanawianiu się, co zabrać. Sprawy przybierają jednak inny obrót, kiedy pojawia się paląca potrzeba.
Zaczęliśmy od kupna różnej wielkości tekturowych pudeł. Znając ich dokładne wymiary, mogliśmy z łatwością wyliczyć, ile kartonów wejdzie na trzy metry sześcienne. Trzeba było jeszcze uwzględnić trochę miejsca na rzeczy, których nie uda się zapakować do pudeł, czyli nasze biurka, leżaki ogrodowe oraz składaną narożną półkę z kutego żelaza”. (str. 31)

We Włoszech nie mieliśmy żadnej rodziny, własnego domu ani ziemi, a w najbliższej okolicy nie mieszkały żadne anglojęzyczne osoby. W Anglii (ani nigdzie indziej) nie czekała na nas bezpieczna przystań. Poza podstawowym słownictwem, pozwalającym się przedstawić, przywitać i zamówić coś do jedzenia, nie znaliśmy włoskiego. Jak można się domyślić, nie byliśmy już tacy młodzi.
Z dotychczasowego życia, zabraliśmy trzy metry sześcienne rzeczy, małe clio i to, co najważniejsze, czyli łatwość nawiązywania kontaktów z ludźmi”. (str. 69)