W czasach, gdy skrzynki na listy wisiały na
drzwiach do mieszkania a ich zawartość co rusz zapełniały listy,
pocztówki- nieświadome nadchodzącej ery- smsów, maili, krótkich rozmów
telefonicznych, uwielbiałam odgłos- szelest wrzucanej przez listonosza przesyłki. Cichy szmer, zazwyczaj o tej samej porze, który powodował ekscytację na myśl o tym, co znajdę w środku!
To było 15-20 lat temu.
Dzisiaj pusta skrzynka tłoczy się z równie bezużytecznymi dziesiątkami blaszanych koleżanek na dole...
ALE!!! Dla takich dni jak dzisiaj, warto do niej codziennie zaglądać!
CUDNA kartka z Włoch od Sonii i Michała, odczarowała szary dzień : )!
Dzięęęęękujemy!
A czy Wy wysyłacie kartki, listy tradycyjną pocztą? Lubicie je dostawać? my na jedno i drugie pytanie odpowiadamy: T-A-K!!!
czwartek, 26 września 2013
piątek, 20 września 2013
Made in Japan
Jeśli
ktoś zabiera się za lekturę „Made in Japan” z przekonaniem, że
oto rusza w cudowną, egzotyczną, beztroską i niezapomnianą
podróż, to będzie mocno zaskoczony.
Nie
zabraknie egzotyki, to prawda, ale obraz Japonii nie będzie miał
nic wspólnego z cukierkowymi obrazkami prezentowanymi w folderach
biur podróży!
Nasza
podróż przez kolejne strony książki będzie odbywać się w
cieniu trzęsienia ziemi z marca 2011, które obnażyło
nieuchronność radykalnych działań, przed jakimi stoi Japonia.
„Japonia
na pewno musi się pogodzić z koniecznością wprowadzenia wielu
zmian. Na nieszczęście dla swoich obywateli, zmiany te przeważnie
będą oznaczać zwrot o 180 stopni wobec dotychczasowo podejścia do
wielu spraw. Otwarcie granic, chęć prawdziwego zrozumienia
obcokrajowców, odmiennych kultur, a nie tylko ślepe naśladowanie
trendów, nienarzucanie własnej wyższości i rezygnacja z wiary w
bycie narodem wybranym. Przychylny stosunek do języka angielskiego
jako środka komunikacji w nowoczesnym świecie biznesu,
transparentność polityki, konsekwentne wprowadzanie zmian
gospodarczych, walka z systemem synekur, uproszczenie procesu
decyzyjnego w firmach... lista problemów jest o wiele dłuższa.”
(str. 187)
Autor
rzetelnie, z wnikliwością analizuje powyższe zjawiska,
niejednokrotnie wprawiając czytelnika w osłupienie. Zachwyt i
zgroza nie opuszczą Was od pierwszej, do ostatniej strony!
Spakowani? Ruszamy!
środa, 18 września 2013
Pojedynek uczuć
Mimo, że nie podróżnicza to polecam
z czystym sumieniem: na jesienny wieczór, poprawę nastroju, na
prezent, na to by przestać odkładać sprawy na później i uważać,
że jedyne kolory to czarny i biały : )!
Tej książki nie miałam ochoty
czytać, nie zachęcała mnie ani okładka, ani tym bardziej fabuła.
A jednak przeczytałam pierwsze parę
stron, przekonana, że znam już możliwy rozwój wypadków, a potem
zorientowałam się, że jest druga w nocy a ja zachłannie połknęłam
ponad trzysta stron jednym tchem!
To książka dla podróżniczek, które
mają wrażliwe serca, albo myślą, że ich życie jest monotonne a
prawdziwa miłość zdarza się jedynie w filmach. Książka
wzruszająca, zabawna, smutna. O złożoności ludzkich losów,
niejednoznaczności naszych wyborów oraz o tym, że czasem na pewne
sprawy bywa po prostu za późno a inne, wbrew logice, nadchodzą,
gdy najmniej się ich spodziewamy!
Miłej lektury! : )
a.
wtorek, 17 września 2013
wspomnienia
Dzisiaj warto przypomnieć sobie, że całkiem
niedawno było nam ciepło, a nawet ZA gorąco : ) Niech Was grzeją
słoneczne wspomnienia, herbaty z dodatkiem soku domowej roboty i ciepłe
swetry! uśmiechu : )! (Kołobrzeg i okolice, 2013)
środa, 11 września 2013
deszczowa śoda
Muszę dzisiaj pomyśleć o jakimś słonecznym,
ciepłym dniu w wyjątkowym miejscu, a wtedy deszcz za oknem i niska
temperatura nie będą takie dokuczliwe : ) A jaki Wy macie sposób na
pochmurny jesienny poranek? : ) DOBREGO DNIA!!!
poniedziałek, 9 września 2013
"Znowu" Krakuffff : )
Do Krakowa jeździmy od zawsze, ilekroć
mamy potrzebę pobyć w urokliwym mieście.
Ale kiedy odkryliśmy Wrocław, Kraków
popadł w niełaskę a naszym wyjazdom do grodu Kraka towarzyszyło
pewne znudzenie! Patrzyliśmy na dobrze znane przestrzenie, nie
sądząc, że jednak okryjemy w nich coś nowego, zaskakującego,
urzekającego!
Na szczęście kilka wyjazdów w tym
roku całkowicie odmieniło naszą perspektywę - wracamy w miejsca,
które znamy, właśnie dlatego, że w nich byliśmy i je lubimy, i
odkrywamy nowe, tam, gdzie nie sądziliśmy, że jest jeszcze coś do
odkrycia!
Sobota w Krakowie była słoneczna a o
nudzie nie było mowy ; )!
Zobaczcie sami!
Czasem warto spojrzeć w górę! |
Ul. Stradomska 13- najsolidniejsza porcja, za rozsądną cenę- pyszneeego jedzenia! POLECAMY! |
Absolutne "must see" na ul Józefa!!! Piękno, prostota, estetyczny zachwyt i magiczna rozmowa! |
W poszukiwaniu straconego czasu na krakowskim Kazimierzu! |
jak w Sztokholmie! |
niedziela, 8 września 2013
„Skrobiąc czubek włoskiego buta”
Za
nami kolejne 300 kartek literackiej podróży do Włoch :)!
Niech
poniższe cytaty dadzą Wam przedsmak tego, co na Was czeka podczas
lektury książki: „Skrobiąc czubek włoskiego buta”!
„Niniejsza
książka nie jest pierwszą, która opowiada historię
przeprowadzki do kraju o odmiennej kulturze. I nie ostatnią.
Chociaż
fabuła nie jest oryginalna, to z całą pewnością jest prawdziwa”.
(str.69)
„Gdyby
ktoś powiedział Kay albo mnie, że będziemy musieli zapakować
całe nasze życie do trzech metrów sześciennych i bagażnika
renault clio, pewnie puknęlibyśmy się w czoło, a skłonieni do
rozważenia tej możliwości, spędzili tygodnie na zastanawianiu
się, co zabrać. Sprawy przybierają jednak inny obrót, kiedy
pojawia się paląca potrzeba.
Zaczęliśmy
od kupna różnej wielkości tekturowych pudeł. Znając ich dokładne
wymiary, mogliśmy z łatwością wyliczyć, ile kartonów wejdzie na
trzy metry sześcienne. Trzeba było jeszcze uwzględnić trochę
miejsca na rzeczy, których nie uda się zapakować do pudeł, czyli
nasze biurka, leżaki ogrodowe oraz składaną narożną półkę z
kutego żelaza”. (str. 31)
„We
Włoszech nie mieliśmy żadnej rodziny, własnego domu ani ziemi, a
w najbliższej okolicy nie mieszkały żadne anglojęzyczne osoby. W
Anglii (ani nigdzie indziej) nie czekała na nas bezpieczna przystań.
Poza podstawowym słownictwem, pozwalającym się przedstawić,
przywitać i zamówić coś do jedzenia, nie znaliśmy włoskiego.
Jak można się domyślić, nie byliśmy już tacy młodzi.
Z
dotychczasowego życia, zabraliśmy trzy metry sześcienne rzeczy,
małe clio i to, co najważniejsze, czyli łatwość nawiązywania
kontaktów z ludźmi”. (str. 69)
piątek, 6 września 2013
wtorek, 3 września 2013
Subskrybuj:
Posty (Atom)