czwartek, 3 listopada 2016

Rafał Tomański – Piekło-niebo. Zrozumieć Koreę.

       Na początek zagadka: w którym kraju dla upamiętnienia urodzin przywódcy (rocznik 1912) jeden z operatorów  telefonii komórkowej wszystkie swe numery zaczyna  od cyfr: 1-9-1-2?

I następna zagadka: Podczas czyich narodzin – dodajmy- w samym środku zimy (!) zakwitły kwiaty, a ptaki przemówiły ludzkim głosem???!!!

I ostatnia zagadka: Jaki to kraj, gdzie zanim wejdzie się  na basenie do wody, trzeba pierwej złożyć głęboki ukłon…pomnikowi przywódcy kraju, zaś za zwinięcie w rulon gazety z jego (przywódcy) podobizną grozi surowa kara?

„Bohaterami” tych trzech zagadek są – kolejno – Kim-Ir-Sen(dziad), Kim-Dzong-Il(syn) i Kim-Dzong-Un(wnuk) reprezentujący trzy pokolenia rodziny, która twardą ręką rządzi jednym z najmniej znanych państw świata  - Koreą Północną.

Reżim północnokoreański od dziesięcioleci konsekwentnie prowadzi politykę izolacji od reszty świata, kiedy więc ujrzałam książkę Piekło-niebo. Zrozumieć Koreę miałam nadzieję, że jej treść znacząco poszerzy moją wiedzę. Jej autor – Rafał Tomański, znawca Japonii, jak głosi tekst na okładce, opisuje 12 miesięcy z życia mieszkańców  Półwyspu Koreańskiego  z okresu pomiędzy czerwcem 2015 a 2016.

Niestety, książka Tomańskiego nie przyniosła znaczącej poprawy stanu mej wiedzy, ale chyba trudno oczekiwać, że szczelna kurtyna odgradzająca Koreę Północną od reszty świata opadnie na tyle, że zobaczymy prawdziwy obraz codzienności tego dwudziestoczteromilionowego kraju.

        A teraz trzy kolejne zagadki:1) Jaki to kraj, gdzie jednym z oficjalnych świąt państwowych jest… Dzień Alfabetu?(Hangul). 2)Gdzie  szefowie korporacji organizują dla swych pracowników…pozorowane pogrzeby, by w tak cokolwiek drastyczny sposób  przypomnieć o sensie życia i o tym, że praca NIE JEST w nim najważniejsza!!! 3)I wreszcie trzecia zagadka: w stolicy którego kraju odbywają się zawody….w lenistwie?! Dodam, że pod hasłem: „Cieszmy się myśleniem o niczym”!!!

Spieszę z odpowiedzią! To też Korea,  tyle że oddzielona  od Północnej czterokilometrowym pasem ziemi – ponoć  zdemilitaryzowanej, o której jednak mówi się, że jest największym polem minowym świata – Korea Południowa.

Oto tragiczny paradoks współczesności: jeden półwysep, jeden naród i dwa sztucznie utworzone kraje, które – jak pisze Autor – „pomimo wspólnej historii dzieli prawie wszystko”.

Gdy czytam  wyrażenie: „krewetka  między wielorybami” na myśl przychodzi mi trudne geopolityczne położenie  Polski. Okazuje się jednak, że to samo dotyczy Korei. I tu, nad Wisłą, i tam, na Półwyspie  Koreańskim  zakończenie II wojny światowej nie tylko przyniosło  pokój, ale przede wszystkim budowanie strefy wpływów przez Europę, Stany Zjednoczone, Chiny i Rosję. Dla Półwyspu koreańskiego odznaczało to rozpoczęcie siedemdziesięcioletniego okresu podziału obu państw – na zacofaną, rządzoną przez trzecie już pokolenie neurotycznych satrapów z rodu Kimów i nowoczesne południe, będące jednym z najszybciej rozwijających się państw świata. Ów podział w kontekście tragicznej spuścizny lat powojennych i skomplikowanej teraźniejszości wcale już nie wydaje się taki prosty, jednoznaczny i czytelny.  Jak pisze Rafał Tomański – „Piekło może mieć rozmaite twarze”.

Zachęcam do lektury książki, bo stanowi ona swoiste memento dla nas, Polaków tak drapieżnie i pospiesznie usiłujących nadrobić lata cywilizacyjnego zapóźnienia. 

Korea Południowa  imponuje wyrastając  na kolejną azjatycką potęgę. „To jeden z najbardziej innowacyjnych krajów w każdej branży świata” – czytamy.  Jednak cena postępu  jest ogromna, a straty – wielkie! Zdawać by się mogło, że nie ma nic złego w tym, że „od najmłodszych lat życie Koreańczyków z Południa kształtuje duch rywalizacji”. Jak to jednak wygląda w praktyce? Oddajmy znów głos Autorowi: „Od najmłodszych lat  uczniowie przechodzą cykliczne piekło egzaminów, po lekcjach posyła się ich na korepetycje i rozmaite zajęcia dodatkowe. Późniejsza praca rządzi się podobnymi prawami, dlatego coraz częściej młoda generacja nazywa swój kraj „piekielną Koreą” (!)

Z drugiej jednak strony nikt nie oponuje co więcej – robi się wszystko, by ten pęd ku lepszemu życiu wesprzeć.  Trudno w to uwierzyć, ale  kiedy ponad pół miliona uczniów zdawało testy na wyższe uczelnie, cała Korea rozpoczęła pracę o godzinę wcześniej, by dzieci nie utknęły w korkach! By nie zakłócać części egzaminu z języka angielskiego polegającej na rozumieniu ze słuchu, na 35 minut wstrzymano starty i lądowania samolotów!!!

Po latach morderczej nauki przychodzi czas na…morderczą pracę, a wraz z nią – na totalny brak czasu na relaks i odpoczynek. Dane są naprawdę alarmujące. Co siódmy  Koreańczyk jest uzależniony od gier, lawinowo też rośnie liczba samobójstw. Władze  dostrzegają problem,  dlatego przepracowani i uzależnieni od elektroniki Koreańczycy  zachęcani są do udziału w  konkursie na….najdłuższe bezczynne siedzenie w parku! Słowem – zawody w lenistwie!!! „Dla narodu pracoholików to czynność równie trudna jak ping-pong czy pływanie synchroniczne” – dostrzega Autor.

Współczesne pokolenie  młodych Koreańczyków z Południa  charakteryzują 3 NIE: NIE angażują się w związki, NIE  wiążą w małżeństwie, NIE decydują się na dzieci!

Malejący przyrost naturalny implikuje coraz widoczniejszą biedę emerytów, a brak czasu na rodzinę, znajomości, przyjaźnie i więzi –samotność. To ona każe  ludziom szukać w internecie namiastki  kontaktu z drugim człowiekiem. Rekordy popularności bije program czternastoletniego  Kim Sung-jin`a, który siedzi przed ekranem monitora i…je!!! Oraz rozmawia w trakcie ze swymi widzami!!! Równie popularne są portale dla chcących WSPÓLNIE coś zjeść, wypić, odrobić lekcje (!), a nawet nakarmić kota! I jakby tego było mało, ostatnia sonda społeczna wykazała, że ludzie nie widzą nic złego w tym, że w niedalekiej przyszłości roboty mogą zastąpić ludzkich partnerów!!!

Brzmi niewiarygodnie i strasznie? A może dziwnie znajomo?! Zaiste, niebo i piekło wcale nie mają do siebie zbyt daleko!!! Wcale też nie liczą się z ustalonymi przez ludźmi granicami państw czy kontynentów.

        Północny reżim Kimów –neurotyczny i nieprzewidywalny, jak pisze Autor, i uzbrojony po zęby straszy świat konfliktem jądrowym ( w styczniu 2016 roku Korea Północna  przeprowadziła czwartą nielegalną prób jądrową) i choć ich rakiety  kojarzą się bardziej z horrorem niż terrorem (!), bo przestarzały sprzęt co rusz zawodzi, „spada nie tam, gdzie trzeba, wybucha chwilę po starcie i przynosi wstyd ojczyźnie”, to przecież wciąż trzeba pamiętać, że północnokoreańska armia jest piątą militarną potęgą świata. ( dla porównania- za Autorem: Indie mają podobną armię, tyle że jest ich 50 razy więcej niż Koreańczyków!).

Z kolei Korea Południowa – raj  dosytu i postępu – w kontekście zmian społeczno – demograficznych  wcale już tak jednoznacznie wspaniała nie jest.  Jeden z 87 rozdziałów ( tak, tak, liczba ta może przerazić, ale spieszę donieść, że to rozdziały króciutkie i dzięki temu czyta się je szybko i sprawnie) opisuje ultranowoczesne miasto Songdo, w którym widać jedynie futurystyczne budowle. Ludzi brak. Autor naliczył zaledwie…. dwie babcie z wnukami na porannym spacerze…Gdzie reszta? Oczywiście w   szkole i pracy! To wciąż jeszcze niebo czy już piekło?!

I jeszcze jeden wątek poruszony w książce, obok którego nie mogę przejść  obojętnie. Wątek tyleż bolesny co wstydliwy, bo związany  z Polską.  Czy wiecie Państwo, że Polska obok Malty jest jedynym(!) europejskim krajem, w którym legalnie pracuje ok. 800 Koreańczyków z Północy.  I co z tego? – zapyta ktoś.  Ano – przytoczę za Autorem dane,  bo one nie kłamią. Nasz „Kodeks pracy” przewiduje ( i gwarantuje) czterdziestogodzinny tydzień pracy. Tydzień pracy Koreańczyka to…72 godziny!!! Przeciętny zarobek Polaka waha się między 1080 a 1350 dolarów. Koreańczyk dostaje 280-350 dolarów. I żeby nie było cienia wątpliwości! – mowa cały czas o Polsce, która ma podpisaną  z północnokoreańskim reżimem umowę na pracę jej obywateli.  Polskie sady, stocznie, a przede wszystkim  budowy wchłaniają cichych, pracowitych i nigdy nie buntujących się  Koreańczyków, którzy dostają na rękę za miesiąc – trudno nie napisać: niewolniczej – pracy ok. 310 zł. na rękę!  Reszta wędruje do kieszeni Kim Dzong Una i choć Autor podaje w dwóch miejscach dwie wysokości, to każda jest przerażająca! Na wyzysku przedstawicieli swego zniewolonego narodu reżim zarabia rocznie 100 mln dolarów ( w innym miejscu Autor przytacza 200-300 mln dolarów). Mam głęboką nadzieję, że władze Rzeczpospolitej za przykładem Czech i Słowacji wycofają się z tego hańbiącego układu.

Pomimo że obraz obu Korei nie jest ani-ani, tylko-tylko, pomimo że trudno je zrozumieć ( patrz: tytuł), oba narody zasługują na to, by dziedzictwo skomplikowanej i trudnej przeszłości zastąpiła nadzieja na lepszą i – wreszcie – wspólną przyszłość. Po stronie północnego reżimu nieśmiałe jaskółki już widać; Od 1981 roku w stolicy kraju-Pjongjangu odbywają się doroczne maratony dla upamiętnienia urodzin Kim-Ir-Sena, założyciela dynastii, państwa i dziadka obecnego przywódcy. Od 2000 roku w biegu mogą brać udział także cudzoziemcy. W obecnym – 2016 roku w maratonie pobiegło 1100 osób z 49 krajów, w tym pięciu z Polski.

W 2008 roku nowojorscy filharmonicy wystąpili z Narodową Orkiestrą Pjongjangu, a obecny szef FIFA nie ustaje w próbach zorganizowania meczu piłki nożnej z  zawodnikami drużyn obu Korei. Trzymam kciuki za powodzenie tego  i kolejnych przedsięwzięć.

Choć – cytuję za Autorem – hakerzy z Północy uchodzą za najlepszych na świecie, co przyznaje nawet amerykańska armia (!), to przecież korporacje takie jak Hyundai czy Samsung, znane z jakości na całym świecie, są dziełem ludzkiego geniuszu made in Korea Południowa. Telenowela „Cesarzowa Ki” na dobre zagościła w polskich domach za sprawą TVP, a koreańska kuchnia zaczyna górować nad japońską, uchodzącą przez lata za wzór doskonałości. Jak pisze Rafał Tomański „Korea  z dumą pokazuje to, co może  wnieść dobrego do międzynarodowej  kultury”.

        Jeśli chcecie Państwo sprawdzić, co łączy Kim Dzong Una, przywódcę północnokoreańskiego reżimu  z celebrytką Kim Kardashian ( podpowiem: nie chodzi o imię! J ) i czy więcej  w tym, o czym pisze Rafał Tomański jest nieba czy piekła – zachęcam do lektury.

majka em

Rafał Tomański – Piekło-niebo. Zrozumieć Koreę.Wydawnictwo Bezdroża 2016.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz