Są
takie książki,
które lepiej byłoby...oglądać
niż czytać!
Kolejna podróżnicza
pozycja wydawnictwa
Bezdroża
- "Księżycowa autostrada. Motocyklem przez Himalaje" Witolda Palaka właśnie do takich należy.
Dlaczego? Zaraz wyjaśnię.
Ludzie
eksplorują
świat na wszystkim - wygodnym terenowym jeepem i na rowerach, pieszo
i kajakiem. Witold (ojciec) i Adrian ( syn) Palakowie zamarzyli, by
transhimalajską wyprawę
przez Indie i Nepal odbyć
na motocyklach. I to nie byle jakich, bo na royal
enfieldach -
kultowej serii produkcji indyjskiej z 1952 roku!( cytuje za Autorem,
bo sama kompletnie się na tym nie znam.)
Poznawanie
Himalajów z motocyklowego siodełka było sporym wyzwaniem,
gdyż panowie motocyklowe prawa jazdy posiadają zaledwie od 2012
roku, zaś oba pojazdy lata świetności miały już dawno za sobą.
Stare i totalnie wyeksploatowane na niewyobrażalnie koszmarnych
drogach sprawne przez całą trzymiesięczną podróż miały
tylko...klaksony! Autor sumuje to krótko: "Jechaliśmy bez
prawa jazdy, które zostały w szufladach w Polsce, bez
specjalistycznego przygotowania, bez technicznego zaplecza i z wiedzą
mechaniczną na amatorskim poziomie."
Easy
riders Palakowie jadą przez górzyste, z rzadka tylko zamieszkane
tereny mając na wysokości oczu ośnieżone pięciotysięczniki,
przedzierają się przez strumyki i nepalską dżunglę,
wysokogórskie przełęcze i rozległe płaskowyże. Stawiają
wreszcie czoła zatłoczonym i gwarnym, a zawsze wąskim i dziurawym
ulicom i uliczkom mijanych miast i nieustannie walczą z...
zimnem! I enfieldami, które niemal co dnia buntują się przeciwko
tak barbarzyńskiemu zakłócaniu ich starości.
Jak
łatwo się domyślić, radości i pasji poznawczej towarzyszą
obłędnej urody krajobrazy. I jak zawsze w tego typu wydawnictwach
czytelnik odczuwa dojmujący niedosyt - zdjęć stanowczo za mało,
zdecydowanie za skąpo! Dlatego napisałam na wstępie, że z tej
trzymiesięcznej off roadowej eskapady powinien powstać film drogi,
a nie książka! By można było na bieżąco śledzić i zachwycać
się urodą poznawanego świata. By day by day towarzyszyć
heroicznym ( bez dwóch zdań!) zmaganiom z wszelkiej maści
przeciwnościami.
Polskiego
kierowcę w tej wyprawie szokować będzie wszystko: jakość ( a
raczej permanentny brak!) dróg, kompletna ignorancja uznawanych za
powszechny standard zasad ruchu drogowego ( na indyjskich drogach
zdaje się królować zasada: róbta co chceta; jeździ się więc
pod prąd, wyprzedza na trzeciego, i na...czwartego(!) oraz obficie
korzysta z klaksonów, co autor kwituje z humorem: 'znaleźliśmy się
w środku pola walki i nie mogliśmy się już wycofać.')
Klasą
samą w sobie są opisy wizyt naszych podróżników i ich dzielnych
maszyn w warsztatach samochodowych, choć to określenie jest
kompletnie i absolutnie na wyrost! Po lekturze "Księżycowej
autostrady" już nigdy nie powiem złego słowa na:
-
jakość i stan nawierzchni polskich dróg
-
kompetencję i poziom usług polskich warsztatów samochodowych.
Ale
jest jeszcze coś, o czym muszę koniecznie napisać, a co wzruszyło
mnie i poruszyło nie mniej jak surowa uroda himalajskich bezdroży.
Na początku napisałam, że ludzie eksplorują świat czym tylko się
da. Także - w każdej "obsadzie". Przeczytałam wiele
podróżniczych książek, gdzie bohaterem był samotnie
przemierzający świat podróżnik, podróżnicze małżeństwa, para
lub grupy przyjaciół. Witold i Adrian Palakowie to ojciec i syn.
Ojciec bez kokieterii pisze wprost, że jest w wieku "bezlitośnie
oddalającym się od młodości". Syn to szesnastolatek "w
szczycie wieku i buntu". Dzieli ich 40 lat, łączą więzy krwi
i podróżnicza żyłka, którą udało się ojcu zaszczepić u syna.
Każdy rodzic "oddalający się od swej młodości" wie,
jak trudno utrzymać dobre relacje z dorastającymi buntownikami i
pokrewieństwo nie daje tu żadnej taryfy ulgowej. Przeżyłam wiele
wzruszeń śledząc, jak na trudnych trasach w ekstremalnych
okolicznościach umacniała się i sprawdzała ojcowsko - synowska
miłość i ich męska przyjaźń. Może dlatego, że - jak pisze
Autor - "bardziej zależało mi na zadowoleniu syna i umocnieniu
naszej więzi rodzinnej niż na żyłowaniu projektu za wszelką
cenę". Z pewnością także i dlatego, że prowadziły ich
"entuzjazm, fantazja i determinacja".
Mnie
lektura wyprawy motocyklem przez Himalaje autorstwa Witolda Palaka
dostarczyła wielu wrażeń. A co dała ojcu? Co synowi? Pięknie o
tym piszą, ale przeczytajcie to już sami!
(autor: majka em)
Witold Palak, "Księżycowa autostrada. Motocyklem przez Himalaje" , Wydawnictwo Bezdroża, 2015
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz