Podróże…Każdy z nas inaczej sobie wyobraża jak mają
wyglądać. Dla jednych podróże to przemierzanie klimatyzowanym autokarem- za
pośrednictwem renomowanego biura podróży- morderczych dystansów, by w ciągu
jedenastu dni dojechać na Przylądek Północny i wrócić do domu, a jedyne zdjęcia
to te rozmazane, zza szyb.
Dla
drugich, jeśli Norwegia czy Skandynawia to tylko z własnym namiotem, który
dzięki prawu allemannsretten,
zagwarantuje nam bliski kontakt z przyrodą. Jeśli podróże to tylko we własnym
tempie, pod własne dyktando.
Czy
miłośników tych skrajnie odmiennych form podróżowania coś łączy? Zapewne samo
pragnienie podróżowania. W pozostałych kwestiach motywacji jest tyle ile ludzi
w drodze.
Pisząc
o podróżach postanowiliśmy potraktować temat niekonwencjonalnie i przewrotnie,
skupiając się na różnorodności wrażeń jakie niesie ze sobą „przemierzanie drogi
do jakiegoś odległego celu”- jak definiuje podróż- słownik języka polskiego.
Słowem,
które najczęściej łączy się z podróżami jest ciekawość. Ciekawość innych
kultur, miejsc, ludzi- której nigdy nie można zaspokoić do końca, dzięki czemu
ciągle gna nas w kolejne interesujące miejsca.
Nie
możemy myśleć o podróżach, nie czując dreszczy emocji związanych z poczuciem
wolności. Bo czy z dala od domu, trochę anonimowi, wolni od rutyny i
codziennych obowiązków, stojący nad klifami, u zbocza szczytów, w oczekiwaniu
na wybuch gejzeru, rozcierający łzy wzruszenia po policzku, w trakcie lotu
widokowego nad lodowcem, nie dotykami istoty wolności?
Czy
podróż to nie także ciągła gotowość na niespodzianki (nie zawsze przyjemne)? To
walka z korporacyjnymi przyzwyczajeniami do schematów i przewidywalnej
powtarzalności. Mimo, że planujemy trasę i mamy wyobrażenie co chcemy zobaczyć,
robić, nie raz stajemy bezradni wobec zaskakującego oporu materii.
Podróż
to jakby codzienny egzamin z zaradności i spontaniczności, z umiejętności bycia
tylko ze sobą ale i z drugim człowiekiem, jak na przykład podczas podróży
autostopem- gdy po raz n-ty tego dnia musimy odpowiadać na pytania skąd
jesteśmy, dokąd jedziemy i po co.
To
także doskonały czas na spotkania z ciekawymi, często skłonnymi bezinteresownie
nam pomóc, ludźmi.
To
okazja by poćwiczyć umiar zanim podróż się rozpocznie- bo rozsądne a często
oszczędne gospodarowanie pieniędzmi pozwala zrealizować tak kosztowne eskapady
jak na przykład do Nowej Zelandii. Ale także umiar w trakcie pakowania plecaka,
który potem będzie nam się wżynał w ramiona, to okazja na poszukanie
odpowiedzi, na pytanie czy wszystko, czym się otaczamy w naszym codziennym
życiu, a czego nie możemy zapakować do plecaka, jest nam niezbędne czy umiemy
bez tego żyć.
Czy
w końcu podróżowanie to nie czas na kolekcjonowanie wspomnień, smaków (bo czyż crème brûlée czy croissant’y
mogą smakować tak wspaniale gdziekolwiek na ziemi, poza paryskimi piekarenkami
i kawiarenkami o poranku) stopklatek na naszych cyfrowych aparatach oraz małych i nie
tylko pamiątek, które jeszcze długo po powrocie do domu będą nas podnosić na
duchu, rozczulać, cieszyć w trakcie oczekiwania na kolejną podróż.
Podróże
dla nas to także odwaga marzenia o rzeczach z pozoru niemożliwych, to
dyscyplina w dążeniu do celu na przekór drożyźnie, szarzyźnie, a czasem
zmęczeniu.
To
także szansa na to, by inspirować innych do śmiałych marzeń i odważnej ich
realizacji.
Nieodłącznymi
elementami podróżowania są czasem rozczarowania, choroby, zmęczenie, brak
środków, by pozwolić sobie na wszystko, na co mamy ochotę. Ale one są jak
krótkie mrugnięcie oka wobec wrażeń i emocji, jakie w nas zostają na długo po
powrocie a czasem na zawsze.
Dla
każdego jego własne podróże są ważne i jedyne w swoim rodzaju, nie warto ich
oceniać przez pryzmat kierunku, ceny czy formy wyjazdu- a jedynie przez sumę
szczęśliwych momentów, które nas czynią spełnionymi.
A
jak odpowiedzieć na pytanie o najlepszy kierunek na wakacyjną podróż?
To
chyba ten w głąb siebie- to najbardziej fascynująca i wzbogacająca podróż w
jaką możemy ruszyć. A więc.. cała naprzód ku nowej przygodzie…