Droga… Droga ma dla nas tyle znaczeń, ile jej
definicji w słowniku. Na pewno kojarzy nam się z uczuciem wolności i tym
charakterystycznym dreszczykiem emocji, który towarzyszy nam zawsze, kiedy
tylko postanawiamy oddalić się od naszego domu w poszukiwaniu przygód-
nieodłącznie związanych z podróżą. Najczęściej jest to dość złożony proces- od
pierwszego pomysłu na kierunek, w którym będziemy się poruszać, przez mozolne
przedzieranie się przez etap przygotowań, planów, odkładanie pieniędzy i-
ekscytujące, mimo wszystko czynności- które prowadzą do celu. Charakterystyczne
jest to, że droga ta nigdy się nie kończy, bo nawet jeśli uda się zrealizować
„podróż życia”, chwilę potem pojawia się pokusa, że można jeszcze więcej,
jeszcze dalej.
Droga to także dystans jaki dzieli nas od momentu
startu samolotu do jego wylądowania. Dla tych, którzy latać nie lubią to czas
nerwowego wsłuchiwania się w odgłosy silnika i nieustającego ścisku żołądka
podczas najlżejszych turbulencji. Nigdy chyba nie zapomnimy wznoszenia się w powietrze
podczas fatalnej pogody, przy dźwiękach apokalipsy, jaką zgotowały nam
błyskawice i grzmoty, kiedy wylatywaliśmy do Hiszpanii parę lat wstecz. Podróże
lotnicze, pomimo, że skracają czas, niezbędny do przemierzenia drogi, bywają
wycieńczające i niełatwe, gdy na przykład przyjdzie nam spędzić ponad dobę w
samolocie, podczas podróży na drugi koniec świata.
I mimo że równie dobrze pamięta się to co złe,
warto spróbować i przełamać się, na przekór pewnym niedogodnościom, by
realizować marzenia.
Przełamać
również swoje bariery, bo będąc w drodze nie zawsze mamy pod ręką to na co
akurat mielibyśmy ochotę. Wszystko czego potrzebujemy, znajdując się czasem w
zupełnie innej- często niemal kosmicznej dla nas rzeczywistości- musimy sobie
wywalczyć. Nam zdarzyła się taka sytuacja w samym centrum dużego, europejskiego
miasta. Sztokholm, środek dnia, wokół mnóstwo ludzi i… jednocześnie nikogo, kto
chciałby pomóc, wskazać miejsce na nocleg dla dwojga objuczonych plecakami,
potwornie zmęczonych osób. Taksówkarz, by tylko zarobić, chce nas wywieźć do
jakiejś obskurnej nory, a pracownik informacji turystycznej- daleko za miasto.
Na szczęście istnieje też coś, co fizyka nazywa magnetyzmem drogi- to pewnie
równie skomplikowane jak nasza droga przez labirynt miasta, ale nie poddajemy
się i docieramy w końcu do urokliwego hostelu, pośrodku starówki.
„Pochodna
drogi po czasie nazywa się prędkością”. Cóż… Prędkość, z jaką dotarliśmy do
celu, w wyżej opisanym przypadku nie była może oszałamiająca, ale udało się.
Udało
nam się również przejść- a nawet pokonać międzynarodowe towarzystwo- forsowną
trasę Tongariro Alpine Crossing, w Nowej Zelandii, choć wiązało się to dla nas z
ogromnym wysiłkiem i poświęceniem- które też są nieodłącznie wpisane w
definicję drogi. Ale nie ulega najmniejszej wątpliwości to, że poświęcenie prawie
zawsze zostaje nagrodzone oddechem. Dlatego tak chętnie ryzykujemy, wyrzekamy
się codziennych przyjemności- żeby móc później odebrać sobie z olbrzymią
nawiązką to, na co zapracowaliśmy: odrobinę spełnienia i energię.
Ale
te uczucia można również odnaleźć podczas jednodniowego, krótkiego wypadu,
zupełnie niedaleko- który także ładuje
akumulatory na bardzo długo.
Droga wiąże
się dla nas również, z niesamowitą ilością nowości, które czekają w prawie
każdym odwiedzanym miejscu. Nowe sytuacje, inna kultura, ludzie- których czasem
łatwiej zrozumieć, mimo wielu barier, a czasem wręcz odwrotnie. Zaskakujące
spotkania, drobne, miłe gesty, wizyty w sklepach muzycznych, które mają czasem
katalog nie pozwalający wrócić do rzeczywistości przez parę godzin-
równocześnie skutecznie uszczuplając nasz budżet.
DROGA
jest momentami… bardzo droga. Miejsca ze wspaniałym, zniewalającym jedzeniem,
którego smaku nie da się odnaleźć nigdzie indziej. Pamiątki, które wywołują
wspomnienia i pozwalają odpłynąć w trudnych chwilach. To wszystko również jest DROGĄ.
By wyruszyć w drogę, często wcześniej musi się w
nas dokonać wewnętrzna przemiana, która zaowocuje pragnieniem podążania w
nieznane. Przemiana ku odwadze, ciekawości, zgodzie na niewiadomą, samotność a
czasem i smutek, którymi bywa wybrukowana nasza droga…
Jeśli
życie jest drogą- czasem krętą, zatrzymującą w miejscu na dłużej, ale dającą
magiczne chwile- na które wystarczy być uważnym- to może droga jest po prostu
całym życiem?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz