„To
zastanawiające. Myśl o nich może pojawić się, kiedy budzę się rano, kiedy się
ubieram, jem, jadę do pracy. Przychodzi zazwyczaj dość niespodziewanie,
zakłócając trochę porządek mojego środkowoeuropejskiego dnia. Dlaczego tak
jest? Dlaczego Dogoni, Bozo, Tuaregowie weszli na trwałe do mojego życia? Co
sprawiło, że stali się częścią mojej duszy? Przecież tylko ich
odwiedziłem, przyjrzałem się temu, co
robią. Czy ta wizyta musiała tak głęboko we mnie pozostać, tak mocno się
zakorzenić?
Kapuściński
miał rację, podróż nie kończy się nigdy. Ona idzie z człowiek przez życie,
nawet kiedy podróżujący już dawno powrócił do miejsca, z którego wyruszył. Jeśli podróży jest wiele, każda z nich tworzy
osobnych zbiór wspomnień. Wystarczy go
tylko otworzyć- jak folder w komputerze, czy pudełko lub szufladę w przypadku
nieprzekonanych do elektroniki. Niemal natychmiast zaczniemy wspominać.
Błyskawicznie pojawią się obrazy, dźwięki, zapachy, przypomną się twarze,
rozmowy i emocje. Zastygniemy w bezruchu. Z radością zaczniemy przeżywać
wszystko raz jeszcze, nawet jeśli te przeżycia zaprowadza nas do Sahelu- ziemi
płowo- burej i spalonej słońcem. Ta podróż, jak wiele innych, pozostawiła we
mnie szkatułkę pełną wspomnień. Co mam z nią zrobić- nosić dumnie pod pachą?
Postawić na półce? A może otworzyć? Może pozwolić, by wszystko co jest w niej
nagromadzone, wydostało się na zewnątrz, uleciało, dotarło do innych?”.
(str.347)
Szkatułkę
tę, autor otwiera przed nami niespiesznie. Jego podróż nie jest powierzchownym
zaliczaniem kolejnych punktów na mapie Czarnego Lądu.
W
odwiedzanych miejscach, każdorazowo podejmuje próbę wniknięcia jak najgłębiej w
lokalną historię, zwyczaje, unika utartych szlaków i zorganizowanej turystyki.
Podejmuje próby rozmów o sprawach ważnych i trudnych (jak choćby temat
obrzezania, AIDS, uprzedmiotawiania kobiet). Niemal czterysta stron afrykańskiej
mozaiki nasyconej różnorodnymi kolorami, zapachami, upałem i chłodem, zatłoczonej
i głośnej, tak innej od Europy. Mozaiki, która uwodzi i zaskakuje przybysza z
daleka.
Książka
może momentami przytłaczać, gdyż brak jej lekkości- charakterystycznej dla
literatury podróżniczej, ale czytana na raty lub w dowolnie otwartym momencie,
zaspokoi pragnienie (wiedzy), nie powodując przesytu, a plastyczne opisy,
wzbogaca niezliczona ilość pięknych fotografii.
Książkę
zdecydowanie polecam wszystkim miłośnikom Afryki- których nie rozczaruje to
rzetelne kompendium wiedzy o Sahelu- jak i tym, którzy o Afryce nie wiedzą nic.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz