wtorek, 6 marca 2012

Mole książkowe w podróży...

Kiedy pożyczałam od Ju te trzy książki, nie spodziewałam się, że z zapartym tchem przeczytam je w parę dni.
W okolicy środy byłam w Indiach, w czwartek w USA, w piątek w gorącej Afryce Zachodniej, a niedzielę i poniedziałek spędziłam w Azji. W sumie wiele tysięcy kilometrów w niecały tydzień.

Jak odpowiedzieć na pytanie: czy poleciłabym te książki i czy mi się podobały?
Nasuwa się odpowiedź, że niemal nie można powiedzieć o książce podróżniczej, że się nie podobała.

Czasem może lekko irytować typ narracji, czy poczucie humoru autora, czasem możemy czytać przekonani, że nigdy nie pojedziemy w miejsce, o którym właśnie czytamy; możemy czuć niedosyt i jesteśmy zawiedzeni, że ksiązka to nie przewodnik z elementami dziennika podróży. Ale czy to ma znaczenie?

Czy nie czytamy tych książek także dlatego, że jest w nich PASJA, determinacja czynienia niemożliwego i odwaga?

Poza oczywistą przyjemnością podróży po świecie, możliwością poznawania odmiennych kultur w domowym zaciszu, lubię te ksiązki głównie dlatego!!!

Co lubię jeszcze? Gdy autor podejmuje- z pozoru niemożliwe- wyzwanie.
I gdy na początku wielu sceptyków popukałoby się z powątpiewaniem w czoło, ja nie mogę zapanować nad pragnieniem, by „pożerać” kolejne strony i by na koniec krzyknąć- niczym ówczesny premier Em- z triumfem: „yes, yes, yes”!

No bo ile trzeba wiary w człowieka, by nie prychnąć z dezaprobatą na pomysł objechania świata- i to dookoła- na motocyklu, nie mając nawet prawa jazdy na jednoślad? Zaufania do świata, by uwierzyć, że samotna, biała kobieta odbędzie cześć swojej autostopowej, wymarzonej podróży po Afryce Zachodniej na białym wielbłądzie? Albo otwartości i percepcji, która zaakceptuje, że w podróży spotkamy kultury, tradycje, kulty, które według naszych norm kultury zachodniej nie istnieją.

Odpowiadając na wyżej postawione pytanie, jednoznacznie powiem, że nie dość, że mi się podobały, rozbudziły moją wyobraźnię, po raz kolejny dodały odwagi w wytyczaniu nowych szlaków- marzeń podróżniczych, to każdemu bym je poleciła. To taka bomba witaminowa dla naszych marzeń oraz wiedzy o świecie. Dla jednych- jedyna podróż jaką zdecydują się odbyć, dla innych- szlak, którym zdecydują się pewnego dnia wyruszyć.

WARTO…

A jeśli przez dłuższą chwilę nie będę nic pisać to dlatego, że pojechałam w pięcioletnią podróż dookoła świata z K&Ch.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz