piątek, 9 listopada 2012

Szpitalnie

Czy jest jakiś związek między szpitalem a podróżowaniem?
Czy na blogu poświęconym podróżom może się znaleźć wpis o pobycie w szpitalu?
Hmmm...
Chyba tak!
...
Oprócz- naturalnej w tej sytuacji- troski o stan mojego zdrowia, pojawiają się pytania o to, czy nie przeszkadza mi, że budynek jest stary, czy jedzenie jest znośne i czy w łazience jest czysto i jak to jest leżeć w sześcioosobowej sali?
I co? I okazuje się, że lata podróży- tych małych i dużych, spanie w miejscach, które do spania się nie nadawały, śniadania w hostelowych kuchniach, które sanepid omijał szerokim łukiem, toaleta pod gołym niebem albo niedaleko zagrody z trzodą, albo jej zupełny brak, zaprawiły mnie na tyle, że nie zwracam na to uwagi.
Ważny jest każdy dzień w dobrej formie, życzliwość lekarzy...
Sala szpitalna niczym hostelowa sypialnia, koloryty osobowości i historii, tyle, że o podróżowaniu przez choroby ku zdrowiu.
Szpital- policzek dla planów i poczucia, że możliwości są nieograniczone- zaskakujący znak STOP na drodze naszego życiowego sprintu.
Oprócz strachu o własne zdrowie, pojawia się refleksja nad tym co było, co będzie.
Z początku jest bunt, że urodziny w szpitalu a miały być w uroczej kawiarence, że dzisiejszego wieczora znowu wyląduję w szpitalnym łóżku a nie w Liverpoolu, a kupione za 30zł bilety lotnicze przepadły, że musieliśmy odwołać nasz udział w II MotoFestiwalu, na którym chcieliśmy opowiedzieć o tym, że Polska jest FAJNA: ).
Poczucie straty, które szybko mija...
Niebawem będę w domu, powróci utracone poczucie wolności, wróci trochę starego ale pojawi się też miejsce na nowe- bardzo się na nie cieszę:)!


13 komentarzy:

  1. ooo Co z Tobą? Mam nadzieję, że nic poważnego! trzym się i wracaj do zdrowia!
    A Polska jak się patrzy np. na toki i relację z Sanoka na pewno JEST FAJNA!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ze mną wszytsko dobrze, ale opłucna obraziła się porządnie- po dwóch punkcjach wracam do świata żywych:)
      a za Sanokiem bardzo tęsknimy:)
      pozdrawiamy
      mt

      Usuń
  2. No, właśnie, co z Tobą? :( Trzymaj się i zdrowiej!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, już zdrowieję:) Cudowny stan, gdy można wciągnąć powietrze w całe płuca:)
      Oddech- początek wszystkiego- niedoceniany, dopóki jest głęboki i powzwala żyć...

      Usuń
  3. Zdrowie jest najważniejsze. Frazes, ale bardzo prawdziwy. Dobrze, że masz do tego takie podejście. Ściskam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Zdrowie JEST najważniejsze- bez dwóch zdań:) dobrego weekendu, Fotograsiu:*

    OdpowiedzUsuń
  5. Powiem tyle - calkiem niedawno przezylam bardzo traumatyczne chwile i wiem, ze nie ma nic wazniejszego od zdrowia. Boje sie szpitali a mysl o jakiejkolwiek wizycie wywoluje we mnie bole brzucha. Trzymam kciuki Agnieszko, bedzie bardzo dobrze juz niebawem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam dokładnie tak samo jak Ty, Ewo:)
      Ale jestem na dobrej drodze, by zacząć liczyć na powrót do domku:)
      juhuuu!
      dobrej nocki

      Usuń
  6. Agus czytam Wasza ksiazke. Podroz do Alicante :))) Musimy sobie przebic pione. Moje najgorsze pod kazdym wzgledem wakacje byly wlasnie tam. Nic gorszego nie moglismy wybrac na nasze pierwsze, wspolne wakacje...ehhhh koszmar wrrrrr

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hihihi:) ufff:) nie tylko my:)!
      My mamy za sobą jednorazowy wyjazd z biurem podróży (na samym początku) do Chorwacji- w szczycie sezonu z temperaurami 40-stopniowymi i... bez pieniędzy (zapomnieliśmy ich z domu)- to dopiero była trauma, hihihi:) Byliśmy non stop spoceni, głodni i bez gorsza przy duszy:) Never ever:)

      Usuń