środa, 4 czerwca 2014

Syberyjski Sen. Opowieść bezdrożna

Gdy się czyta takie książki jak„Syberyjski sen. Opowieść bezdrożna” Zofii Piłasiewicz, można żałować tylko dwóch rzeczy: że zbyt szybko dochodzimy do ostatniej strony, na której syberyjski piękny sen się kończy i że w książce jest tak mało zdjęć!
Autorka, jak czytamy, z zawodu jest psychologiem, zaś z zamiłowania podróżniczką, która nieustannie czuje w sobie głód drogi, przestrzeni, eksplorowania miejsc dziewiczych. Wraz z mężem i kilkorgiem przyjaciół – Polaków, Rosjan i Białorusinów wyrusza ze środka Europy w sam środek Azji, by dwukrotnie przemierzyć bezkresne, dziewicze i w większości nieprzebyte obszary Tuwy – jednej z najbardziej egzotycznych i najpiękniejszych republik Syberii. Nie znam Tuwy, ale patrząc na zdjęcia w książce i podążając za Autorką nie sposób mieć odmienne zdanie!
Obszar Tuwy to dzisiejsza Dania, Belgia, Holandia i Szwajcaria razem wzięte! Na 1 km kw. przypada 1,8 osoby ( w Polsce 122 osoby!) i już samo to daje pojęcie o skali przedsięwzięcia.
Książka jest zapisem z dwóch wypraw, jakie Autorka z mężem i przyjaciółmi – podróżnikami odbyła.

Pierwsza z wypraw prowadziła koleją transsyberyjską nad jezioro Bajkał, skąd – najpierw samochodami, potem pieszo, a wreszcie gumowymi katamaranami ekipa zanurzyła się w „nieskończoność przyrody rządzącej się sama sobą”. Opis przedzierania się w morderczym marszu, w deszczu i słońcu przez gęstą tajgę, gdzie – jak pisze Autorka – „stanowimy jedyny ślad na ziemi pośród bezkresu przyrody” jest fascynujący, urzekający, czasem przerażający. Jakie pokłady siły, woli, determinacji drzemią w człowieku, jeśli decyduje się z plecakiem prawie przerastającym wagą ciężar niosącego ( niosącej!!!) przedzierać się przez nieprzebyte ostępy leśne, górskie. W morderczym całodzienny marszu to zaledwie 8 kilometrów, ale – jak pisze Autorka – „jesteśmy w takim zakątku świata, gdzie włada tylko przyroda” z jej rozlicznymi zapachami, feerią barw i obezwładniającymi urodą krajobrazami. Właśnie ta oszałamiająca uroda świata każe dzień po dniu podejmować kolejne wyzwania, mierzyć się z samym sobą i światem, który jednocześnie zachwyca i przeraża.
Pieszy etap I wyprawy kończy się na rzeką Chamsara i jeśli zafascynowanemu tym, co dotąd przeczytał czytelnikowi wydaje się, że to koniec nieludzkich zmagań naszych zdobywców, to jest w błędzie!Dopiero teraz bowiem zaczyna się mrożąca krew w żyłach opowieść o walce z syberyjską rzeką, która w ciągu dnia pozwala się pokonać na odcinku zaledwie… dwóch kilometrów „ucząc pokory i mądrości”.
Kaniony, rzeczne progi, strome urwiste brzegi, kipiele, wodospady, a wokół potężne góry, wyniosłe szczyty, przełęcze majestatyczną swą urodą zapierające dech w piersiach. Autorka pisze: „Wpływamy jak w kadr do zdjęcia zNational Geographic”,nie ma jednak czasu na kontemplację dziewiczego świata. Tu toczy się nieustająca nawet na moment walka na śmierć i życie. Człowiek kontra wodny żywioł. „Na rzece nie ma czasu na strach. Boje się i zarazem jestem ciekawa” – skromnie i szczerze pisze Autorka.
W trakcie II wyprawy ( bo niepodobna nie powrócić w ten niezwykły, baśniowy niemal świat!), tym razem na rzece Uług-O różnice poziomów wynosiły…760 metrów i wodną kipiel podróżnicy pokonali „niczym po schodach” – jak wspomina Zofia Piłasiewicz. Metę tej wyprawy stanowił Jenisej, jedna z najważniejszych syberyjskich rzek.
Od opisów wyzwania, jakie rzucili syberyjskiej tajdze i rzekom ( a na koniec – stepowi) śmiałkowie z Polski, Rosji i Białorusi trudno się oderwać, toteż książkę pochłonęłam i wchłonęłam w siebie w jeden dzień. Autorka pisze w zakończeniu wspomnień: „ Inne drogi, inni ludzie, inne miejsca, których nie dotknęliśmy swoją podróżą wciąż czekają. Po powrocie pojawia się niedosyt, który powoduje, że dusza wędrowna znów wyrywa się do lotu”.
I dobrze! I pięknie! Pani Zofio, DZIĘKUJĘ i czekam na kolejną relację z kolejnej wyprawy! : )
(autor: majka em)


4 komentarze:

  1. P. Agnieszko - książkę kilka dni temu kupiłam;jeszcze nie czytałam / mam równiez tego wyd."Mołdawianie w kosmos nie lietajut bez wina"/.
    Ania

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pani Aniu, "Mołdawianie" zapowiadają się ciekawie- pierwsze strony już w czytaniu :) pozdrawiam słonecznie :)

      Usuń
  2. Czytamy te same książki.
    Widziałam informację tylko nie pamiętam gdzie o nagrodzie dla P.Bartka Sabeli, za Może morze wróci - czytałam.B.ciekawa i treść i zdjęcia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) "Może morze wróci" to, poza "1000 szklanek herbaty" jedna z ważniejszych książek podróżniczych, jakie czytałam :) Jednak najchętniej wracam do: "Endurance Arktyczna wyprawa Shackletona"...

      Usuń