środa, 13 stycznia 2016

Zakochani w świecie. Indie

Książka, o której dziś skreślę kilka słów, długo leżała na półce, a ja  nie umiałam się do niej zabrać.  „Zakochani w świecie. Indie”; część pierwsza  tytułu brzmiała pięknie i zachęcająco. Druga – niekoniecznie.  W Indiach nie byłam, ale wchłonęłam w siebie taką dawkę literatury na ich temat, że kolejna nie wydawała mi się konieczna.   Nie pamiętam już, co sprawiło,  że skapitulowałam i książkę przeczytałam, ale nie żałuję!

Autorką, a właściwie autorami  jest małżeństwo ludzi mediów – ona: Joanna Grzymkowska – Podolak- dziennikarka telewizyjna i on  - Jarosław Podolak – operator telewizyjny. „Nasz plan był prosty: Objechać Indie, zrobić z tej wyprawy cykl telewizyjnych reportaży podróżniczych i napisać książkę (…) o naszych indyjskich przygodach, radościach, rozczarowaniach i olśnieniach”.


Niezaprzeczalnym atutem książki jest jej świeżość  i bezpretensjonalność. Autorka nie udaje , że na wędrówkach po świecie zjadła przysłowiowe zęby. Pisze prosto i szczerze: „Dopiero uczymy się być podróżnikami. Mamy nieodpartą ciekawość świata i ludzi i chęć, by ich poznawać”. Teraz już rozumiem część I  tytułu: „Zakochani w świecie”. Otwieram zatem  i czytam….


Joanna i Jarosław Podolakowie  bez większych planów, bez  rezerwacji biletów czy hoteli założyli, że w ciągu czterech miesięcy objadą całe Indie.  Ich podróż zaczyna się na zachodnim wybrzeżu w Bombaju i tam też kończy ( bardzo pomocna w śledzeniu ich wędrówki jest duża czytelna mapa  na wewnętrznej  stronie okładki!).  Po drodze Podolakowie  poznają piękne  plaże Goi i baśniowy Tadż Mahal, zamglony Dardżyling z herbacianymi polami i święte miasto Waranasi nad brzegami świętego  Gangesu.  Północ  kraju i pora roku nie pozwalają smakować piękna potężnej  Kangczendzongi, która tylko raz – o piątej nad ranem odsłania swe majestatyczne piękno na całe…20 minut!  Z nieprzyjaznego zimna podróżnicy jadą do Radżastanu z ponad pięćdziesięcioma stopniami gorąca! A wreszcie kraina Sikhów na północy z ich świętym miastem Amritsar.


Nieśpiesznie, z dnia na dzień, otwarci na nowe krajobrazy, ludzi i przygody ( a tych, jak w każdej podróży – niemało!) Autorzy przemierzają  kolejne miasta, odwiedzają kolejne świątynne kompleksy i buddyjskie klasztory.  Są świadkami  procesji i  lokalnych świąt  i uczestnikami ulicznych zabaw.  Wraz  z nimi odbywamy trekking po rezerwacie ostatnich wolno żyjących  indyjskich słoni i zachwycamy się ryżowymi tarasami oraz herbacianymi polami.  I wreszcie Kalkuta, gdzie spontanicznie zapada decyzja o trzydniowej  pracy w hospicjum założonym przez  bł. Matkę Teresę.


Napisałam, że książka  Joanny i Jarosława Podolaków  jest świeża i bezpretensjonalna.  I szczera.  Poznają oni nie tylko kolejne regiony tego potężnego i zróżnicowanego kraju, ale także samych siebie! Plan na początek zakładał: „Oswoić się z Indiami, ze sobą w Indiach i z plecakami na sobie”.  By spędzić  z sobą intensywne i szczelnie wypełnione 4 miesiące podróży, by umieć zaakceptować, że w drodze może się wydarzyć wszystko, trzeba nie tylko decyzji o wspólnej podróży, ale przede wszystkim  potrzeba świadomości, że on/ona jest  tym właściwym współtowarzyszem drogi!  Joanna Podolak pisze po prostu: „Było nam  dobrze ze sobą  i dobrze ze sobą w podróży”, a gdzie indziej: „Lubiliśmy być razem i razem odkrywać nowe miejsca. Dzielić się wrażeniami i przygodami.  Do naszej podróży potrzebowaliśmy Indii, ale jeszcze bardziej siebie”. I choć  w tak gęstym „programie zdarzeń” nie obyło się   bez drobnych  nieporozumień i całkiem poważnej małżeńskiej kłótni ( w ilości: jedna!), książka jest zapisem wspólnych  przeżyć, zachwytów, olśnień i gorzkich refleksji.  Po Waranasi z płonącymi całą dobę stosami pogrzebowymi Autorka pisze: „Tego się nie zapomina. To doświadczenie, które zostaje w pamięci jak blizna na skórze”.  Z Kalkuty Podolakowie wywożą „szacunek dla człowieka bezsilnego, bezradnego i bezwolnego”  i refleksję,  jakimi jesteśmy szczęściarzami wiodąc swoje bezpieczne wygodne życie na drugim końcu świata.  Trekking  po rezerwacie słoni wyciska łzy bezsilności  nad bezwzględnością człowieka, który siłą podporządkowuje sobie te królewskie zwierzęta.  Ale nie chodzi o tanią ckliwość i sentymentalizm.  Autorka widzi i rozumie, że  Indie to kraj  niesłychanych kontrastów! Przepych i bogactwo  sąsiadują z biedą, o której Autorka pisze wprost, że jest przerażająca i dla Europejczyka – zupełnie abstrakcyjna.  Szok  u przybysza z naszej części świata wywołuje kontakt z indyjską ulicą, na której panuje niemiłosierny tłok, „niewyobrażalny chaos riksz, taksówek, autobusów i motorów”,  pomiędzy tym wszystkim – żebracy, krowy i małpy. I szczury! Tam zawsze dzieje się: „dużo, szybko i głośno”,  bo w Indiach – jak czytamy – „nie ma możliwości, żebyś był tylko sam z sobą!”


Tym, co ocala wizerunek tego kraju i sprawia, że chce się do niego wracać ( w dwa lata po pierwszej podróży pp. Podolakowie po raz drugi pojechali do Indii) są  nie tylko olśniewające  widoki i zapierające dech w piersiach pomniki architektury, ale  - jak na całym świecie – ludzie! Choć często natarczywi   i natrętni ( przepyszne fragmenty, w których głównymi bohaterami są…ZDJĘCIA- dodam – w ilościach absolutnie hurtowych, a także  reakcje smagłych Hindusów  na blond Europejkę! – koniecznie do lektury! J), w większości sytuacji – serdeczni, uczynni,  życzliwi   i gościnni – jak pisze Autorka- „bez granic”. Trudno byłoby porachować niezliczone spotkania z ludźmi – na kilka chwil,  sekund, na dzień cały. Takie, które w ułamku sekundy się zapomina i takie, które zapadają w pamięć  i serce.

Pod koniec czytamy: „Tylko od nas  zależy,  co w niej [podróży]  znajdziemy i co z niej weźmiemy.  Najprawdopodobniej  zobaczymy i spotkamy to, co ze sobą przywieźliśmy. (…) Każdy dostaje taką podróż, do jakiej jest gotowy”.


W nowym  2016 roku życzę Wam, drodzy Czytelnicy bloga i sobie, byśmy – jak Autorzy książki – byli „zakochani w świecie” i jak Oni – otwarci i gotowi na „podróż życia”. Bo taką bez wątpienia była  czteromiesięczna wędrówka  po Indiach  Joanny i Jarosława Podolaków.


recenzja: Majka Em



"Zakochani w świecie. Indie."Joanna Grzymkowska-Podolak, wyd. Bezdroża, 2015

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz