piątek, 7 października 2011

如何寫一本書 czyli... jak się pisze książkę

Jak się pisze książkę?
Jak się nie ma notebooka, to się pisze tradycyjnie. Na kartkach papieru.
Przed wyjazdem bardzo starannie wybieram zeszyt, i niezawodny długopis- najlepiej dwa, na wszelki wypadek, żeby w decydującym momencie nie było awarii.
Najważniejsza jest dyscyplina, a w przypadku osoby z dziurawą pamięcią, to warunek podstawowy- trzeba pisać codziennie! Nie ma okoliczności łagodzących- czasem trzeba pisać w półmroku, na drętwiejącej ręce, na kamieniu, w trzęsącym aucie, samolocie lub pociągu, po spożyciu, lub bez kolacji, na przekór zmęczeniu i rzadko kiedy czeka na nas biurko i krzesełko…
Warto dodać, że tym, którzy opanowali sztukę kaligrafii na wstępnym etapie edukacji, jest zdecydowanie łatwiej, niż tym, których pismo jest koślawe i przypomina bardziej hieroglify.
Po powrocie do domu, ci których ręka nie nadąża za myślami i których pismo nie nabrało krągłości, gwarantującej łatwość deszyfrowania zapisków, mają co robić.
Nie brak chwil, gdy nie wiadomo, co w przypływie emocji, człowiek zapisał, strona za stroną mozolne przedzieranie się przez haszczowisko nieczytelnych wyrazów. Czasem trzeba od tego odpocząć, unikać ataków furii i zwątpienia.
Często słowa, pozbawione uroku danego miejsca, wydają się płaskie i nie oddające wrażeń, i emocji.

Co się pisze?
Czasem od razu pisze się „gotowy” tekst, czasem tylko słowa klucze. Gotowy tekst, to bardziej tekst ciągły, niż coś, co się bezkrytycznie uznaje za gotową książkę.

Ile to trwa?
Najkrócej, gdy tekst był pisany niejako pod książkę, dłużej, gdy jest to zlepek luźnych myśli, które powinny wywołać w umyśle całe obrazy, które „na sucho” opisujemy już w zaciszu domowym.

Przepisywanie tekstu to jedno, jego korekta, niezgoda na sztywne zasady ortografii i interpunkcji to drugie. By tekst był rzetelny, trzeba po wielokroć sprawdzać, czy nazwy geograficzne zapisaliśmy prawidłowo- co więcej, trzeba mieć na oku Worda, który lubuje się w poprawianiu niektórych słów, po kryjomu- nie ma szans, by słowo hostel, nie zostało zamienione na hotel i wiele, wiele innych.

Czy to jest przyjemne?
I tak i nie. Z jednej strony proces twórczy uskrzydla, daje poczucie, że wychodzimy w życiu poza granice codzienności. Z drugiej czytając setny raz tekst, by wyeliminować kulfony stylistyczne i inne błędy, narasta do niego obrzydzenie. Co więcej: ilość poprawek wcale nie gwarantuje komfortu i poczucia, że oto tekst jest idealny i bez wstydu można go puścić w świat-ek... Wręcz przeciwnie, im dalej, tym więcej wątpliwości i frustracji.

Czy pisać może każdy?
Słowa trzeba lubić, można być w niezgodzie z cyframi, co jest częstą ułomnością tych, którym pióro jest lekkie, ale ze słowami trzeba żyć w przyjaźni. Trzeba lubić w sobie strumień myśli, który natarczywie domaga się skrawka papieru i chwili uwagi.

A jak już mamy gotowy tekst, to co dalej?
…co dalej to już innym razem, bo teraz czekają na przepisywanie notatki z wyjazdów na Wschód i Bałkany…




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz