Kto ma do pokonania pewne przeszkody, zanim dotrze- lub nie- na nasze dzisiejesze spotkanie o Nowej Zelandii w Magazynie Kultury, ul. Józefa 17 (Kolanko No 6) w Krakowie, może powinien przeczytać: ”Bushcraft, czyli sztuka przetrwania”?
...
Tej książki byłam bardzo ciekawa.
Zanim zabrałam się do lektury, sprawdziłam co się zmieniło od czasów, gdy bazy komputerowe znanej sieci księgarskiej nie reagowały nawet pojedynczą wzmianką na „hasło”: Bear Grylls, a emitowany na Discovery Channel- program „Szkoła Przetrwania” wywoływał u mnie wypieki. Jakież było moje zaskoczenie, gdy odkryłam SIEDEM książkowych tytułów tego autora i niewiele mniej wydawnictw DVD.
To utwierdziło mnie w przekonaniu, że choć wszyscy- w mniejszym lub większym stopniu- tkwimy w miejskiej dżungli, to wspólna jest nam ciekawość, jakby to było, pewnego dnia wylądować w autentycznej dżungli lub innym, nieprzyjaznym nam terenie, licząc tylko na siebie.
Przedmowa wprawiła mnie w osłupienie. Jej autorem jest nie kto inny jak Ewan McGregor, którego „Trainspotting” był niemal kultowym filmem w roku 1996.
„Niezależnie od tego, czy jutro udasz się w kompletną dzicz, czy pojedziesz na biwak do podmiejskiego ogrodu Bushcraft, czyli sztuka przetrwania będzie dla ciebie prawdziwym źródłem wiedzy i inspiracji. Ja sam chciałbym mieć zapasowy egzemplarz, zanim znów pojadę do Hondurasu”. (str. 7)
Zabrałam się do lektury z ciekawością i skupieniem, gdyż od samego początku książka obfituje w ogromną ilość informacji, konkretnych porad. Jej niezaprzeczalnym atutem jest sposób wydania. Tekst niemal na każdej stronie wzbogacono fotografiami, co jest bezcenne w przypadku laika, który nie ma pojęcia o m.in: studni trzcinowej, ognisku gwiaździstym, świerkowym szałasie i wielu innych sekretach bushcraftu.
Miałam pewną trudność, by przy prawie trzydziestu stopniach za oknem, wyobrazić sobie trzecią warstwę odzieży, jaką powinnam mieć na sobie podczas jazdy skuterem śnieżnym w Arktyce (rozdział: „Ekwipunek”), ale od czego jest wyobraźnia?:)
Nie miałam pewności czy i kiedy skorzystam z wiedzy zawartej w rozdziale: „Narzędzia do cięcia” a wręcz pomyślałam, że chyba próbuję niemożliwego. To jakby nauczyć się pływać z książki pt: „Nauka pływania w weekend”. Pomijając czas potrzebny na to, by oswoić się z wodną topielą, nie umiem sobie wyobrazić jak można skorzystać z ksiązki „na sucho”?
Nie sądzę- by oglądając fotografie, które pokazują kolejne stadia dokonywania wycięcia włóczniowego- moja umiejętność w tym zakresie się pogłębiała, ale z niegasnącą ciekawością czytałam kolejne strony, wzbogacając swoją wiedzę teoretyczną.
Rozdział dotyczący wody i ognia trafiły do mnie bardziej, może to dlatego, że zarówno ogień jak i woda towarzyszą nam od pradziejów i nawet taki laik w sztuce przetrwania, jakim jestem ja, potrafi sobie wyobrazić jak pozyskuje wodę z jednego z wielu różnorodnych, opisanych w książce źródeł. Swoją drogą ta różnorodność skłoniła mnie do refleksji nad regresem jakiemu ulegamy, w świecie zaspokajającym wszystkie nasze potrzeby.
Metody rozpalania ogniska, o jakich pisze autor rozpalą wyobraźnię każdego, kto choć raz nieskutecznie walczył z oporną materią gazet, wilgotnych gałązek, gdy pieczonki roztaczały wspaniałą woń.
Gdy nie grozi nam odwodnienie, hipotermia, pora na rozdział, który odkryje przed nami sekrety schronienia niemal na każdej szerokości geograficznej.
Rozdział „Olinowanie” wzbudził początkowo moją niechęć, gdyż olinowanie i zamieszczone ryciny węzłów od razu przypomniały mi o mazurskich rejsach, które napawają mnie przerażeniem, ale i tutaj opór szybko wyparował.
Dział „Na szlaku” rozpoczyna taka oto myśl: „Planowanie podróży i samo wyruszanie w nią może się wydawać najłatwiejszym elementem całego przedsięwzięcia i poniekąd to prawda. Jednak kiedy to robisz, ważne, żebyś był w pełni do tego przygotowany, zarówno psychicznie, jak i fizycznie. Musisz zostawić za sobą codzienne problemy i oczyścić umysł, tak by na szlaku nic nie rozpraszało twojej uwagi.” (str.171)
Na kolejnych stronach autor podsumowuje podstawowe zasady bezpieczeństwa, zagrożenia a także filozofię niezbędna w podróży. Szczególnie spodobał mi się podrozdział: „Odpowiednie nastawienie”.
Ostatni rozdział: „Dary ziemi” przeczytałam z ogromną ciekawością, zwłaszcza gdy znalazłam wzmiankę o czosnku niedźwiedzim (Allium ursinum), który rok temu zrywaliśmy na pobliskiej łące, potem żując z makaronem na obiad:). I, gdy odkryłam, że to Szałwik zajęczy (Oxalis acetosella) zachwycił mnie podczas majówkowego spaceru wzdłuż Białej Przemszy:)
Książkę zamyka index alfabetyczny, który ułatwia wyszukiwanie w książce interesujących nas informacji.
”Bushcraft, czyli sztuka przetrwania” zapewne jest doskonałym wstępem teoretycznym do zabaw mniej lub bardziej poważnych lub do ćwiczeń praktycznych- w tym sensie jej atutem jest niezliczona ilość wiedzy, jaką przekazuje. Tak naprawdę, po lekturze aż się prosi, by sprawdzić niemal od razu, co z zawartych w niej informacji zostało nam w głowie!
Może uda się pewnego dnia, kto wie, kto wie…
Książkę polecam KAŻDEMU, kto kocha przygodę i jest otwarty na nową wiedzę.
Oxalis acetosella
”Bushcraft, czyli sztuka przetrwania” Ray Mears, Wydawnictwo Bezdroża, 2011
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz