W ostatnią niedzielę kwietnia wzięliśmy udział w pokazie filmu „Cicho w drodze do ludzi reniferów” (w reżyserii Katarzyny Mateji i Szymona Mizery), prezentowanego w trakcie imprezy MONGOLSKA OPOWIEŚĆ, przygotowanej w ramach stałego cyklu Ethnos – kultury świata, we wrocławskim Ośrodku Działań Twórczych Światowid.
Wiedząc, że w domu czeka na nas książka „Żagle nad pustynią. Z wiatrem przez Gobi” Anny Grebieniow, uznaliśmy że będzie to doskonałe preludium przed lekturą.
Czytając książkę, o wiele łatwiej było mi wyobrazić sobie krajobrazy o których pisze autorka, choć nie miałabym z tym sporej trudności, także nie obejrzawszy filmu. Książka zawiera ogromną ilość fotografii, które czynią lekturę pełniejszą, a książkę piękną.
Z czym może nam się kojarzyć Mongolia?
„Z krainą, gdzie przejrzystość powietrza utrudnia wędrowcom oszacowanie odległości, gdzie pije się sfermentowane kobyle mleko i ludzie żyją w jurtach- okrągłych namiotach okrytych wojłokiem i płótnem. Jest coś urzekającego w Mongolii, co sprawia, że chce się tam wracać. To kraj dla tych, którzy miłują spokój swobodę i wolność. (…) Tu czas ma inny wymiar. Jeśli potrafisz znaleźć coś pozytywnego w tym, że nie przyjechał autobus, na który czekasz od kilku godzin, to Mongolia jest dla ciebie i tu znajdziesz kawałek siebie.” (str. 14)
Zaskakująca definicja nieznanej krainy, zaintrygowała mnie całkowicie tym bardziej, że majówka trwa w najlepsze, a więc i czas zmienił swoją konsystencję.
O czym jest książka? Przede wszystkim o spełnionym marzeniu, by– po trzydziestu latach od pionierskiej wyprawy żaglowozami po pustyni Gobii- odbyć rejs ponownie.
Spotkanie miłośniczki Mongolii- Anny Grebieniow i Wojtka Skarżyńskiego, który był pomysłodawcą przedsięwzięcia w roku 1978, pomimo potencjalnych przeszkód musiało zaowocować realizacją projektu. Jak zwykle na etapie przygotowań- w równych proporcjach- ekipa miała taki sam poziom niewiedzy jak i szczęścia do pozytywnych zbiegów okoliczności, życzliwych ludzi, którzy wspierali laików, by marzenie zrealizować.
„Kiedy zatrzymaliśmy się wówczas w przepastnym pustkowiu, dotarło do mnie, że cała ta „pustka” jest zarazem „wszystkim”- wszystkim tym, co zaprzątało moje myśli przez ostatni rok. Dotykałam suchej, rozgrzanej, pustynnej ziemi i czułam, że dotykam spełniającego się marzenia. Jednocześnie miałam świadomość, że punkt kulminacyjny dopiero nastąpi i że to wewnętrzne podniecenie, wzruszenie i uczucie spełnienia będzie nastawać. Czasem w toku przygotowań, jeszcze w kraju pytano mnie: -Co cię tak nosi, dlaczego znów ta Mongolia? Nie potrafię dobrze odpowiedzieć- bo lubię? Bo pociąga mnie obcowanie z nomadami i pierwotną przyrodą? Bo tak po prostu zauroczyła mnie piękna historia niezwykłych podróżników? Czasem tak jest- słuchasz jakiejś historii i czujesz, że przyspiesza ci oddech i nie możesz wydusić słowa. Masz wrażenie, że ta historia wnika w ciebie. Spoglądasz w oczy swojego rozmówcy i widzisz, że jego tu nie ma, że jest gdzieś tam, daleko, na swoim osobistym biegunie ziemi. Podążasz za nim. Szukasz go pośród bezdroży, spłowiałych traw i skał o których opowiada. I kiedy zrobisz pierwszy krok, zostajesz tam, żeby stworzyć ciąg dalszy usłyszanej historii. Ja poczułam, że po prostu bardzo chcę to zrobić. Że tego potrzebuję.” (str. 89-90)
Oczywiście głównym wątkiem, wokół którego koncentruje się książką „Żagle nad pustynią”, jest rejs- jaki dwa żaglowozy odbyły w roku 2008 na cześć pionierskiego rejsu z roku 1978. Ale z współczesnością przeplata się przeszłość. Książka to swoisty wehikuł czasu, który przenosi nas w końcówkę lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych, gdy Wojtek Skarżyński uczestniczył w licznych wyprawach paleontologicznych na terenie Mongolii. Nie brak we wspomnieniach ciekawostek natury paleontologicznej, której zaczynając książkę zupełnie nie spodziewałam się znaleźć w środku. Czasem cofamy się o trzydzieści lat, by poczuć ducha przygody i emocje jakie towarzyszyły pionierom w trakcie rejsu.
Książka dostarcza nam też szerokiej wiedzy na temat mieszkańców Mongolii, bo czymże byłoby podróżowanie, sprowadzone jedynie do przemierzania z punktu A do punktu B, zupełnie nieczułe na mieszkańców odwiedzanej krainy? „To, co jednak najbardziej mnie poruszyło w trakcie wyprawy i co najczęściej do dzisiaj wspominam, to ludzie. Zapierające dech w piersiach przestrzenie, wspaniałe krajobrazy i ekscytująca jazda żaglowozem nie mogą się równać z gościnnością Mongołów i ich prostą radością życia.” (str.208).
Dowiemy się co nieco o kuchni nomadów, faunie i florze bezkresnych przestrzeni., Wreszcie w sposób niewymuszony i przystępny dowiemy się więcej- czy też cokolwiek- o historii Mongolii. To doskonały zabieg, by- niby mimochodem- wpleść w fabułę trochę historycznych faktów.
Mimo, że w trakcie wyprawy nie obyło się bez niebezpiecznych wypadków, chwilowego rozłamu jednomyślności w ekipie, czy wreszcie zupełnej flauty, książkę przeczytałam ciągiem w jedno popołudnie.
Komu polecam książkę, czy też samą Mongolię?
„Każdemu kto bez opamiętania ugania się za sukcesem, polecam dłuższą kurację Mongolią. To naprawdę działa.” (str.208)
„Żagle nad pustynią. Z wiatrem przez Gobi” Anna Grebieniow, Wydawnictwo Bezdroża, 2011
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz